Ostatnia rozmowa z Zosią
Komentarze: 0
Będąc dzisiaj u Hani trochę się nudziłem jak ona spała, już nie miałem ochoty kolejny dzień z rzędu czytać gazety a tym bardziej jakiejkolwiek książki, tym bardziej, że ostatnimi czasy jakby mnie to wszystko przestaje interesować. No to może jakiś film obejrzę? Ale co tu oglądać, wskoczyłem na youtuba i pustka w głowie, ale po chwili wpadł mi do głowy pomysł. Po kolei. Od dawna już chciałem zobaczyć film/serial z mojego dzieciństwa, chciałem go obejrzeć z Zosią. Serial pt. „Przyjaciele Wesołego Diabła”, Ona niestety tego nie widziała, bo kiedyś to tylko czeskie programy odbierali. Dzień przed jej odwiezieniem do szpitala, wieczorem, kiedy ona już spała udało mi się znaleźć na youtubie ten serial, obejrzałem pierwszy odcinek. Cieszyłem się jak mały chłopiec, pomyślałem, że na drugi dzień razem go obejrzymy (niestety się nie udało). Dzisiaj obejrzałem drugi i trzeci odcinek, no i przez to wróciłem myślami do naszej ostatniej rozmowy. Właśnie wtedy w szpitalu opowiadałem jej ten pierwszy odcinek, śmialiśmy się jak dzieci. O czym jeszcze rozmawialiśmy? Przekonywałem ją, że po urodzeniu Hani, jak będzie z Hanią wszystko ok to gdzieś w maju pojedziemy razem nad morze, na wakacje, Ona mi mówiła, że chyba żartuje, najwcześniej za 3 lata. Ona martwiła się swoją chorobą (choć do końca nie była świadoma jak bardzo była ciężko chora, chyba nikt, oprócz lekarzy, nie był tego świadomy), najbardziej martwiła się że wypadną jej włosy po chemii, że będzie brzydka, że Hanii będę musiał kupić mleko modyfikowane bo na pewno nie będzie mogła karmić, o Wojtusia się martwiła, że mu smutno bez niej (opowiedziałem jej jak rano Wojtek był rozczarowany gdy ją nie zastał w łazience, widziałem w jego oczach tyle nadziei, która po otwarciu drzwi po prostu prysła). Więcej szczegółów już nie pamiętam, tym bardziej, że podczas tej rozmowy w mojej głowie były najgorsze wiadomości, jakie tego dnia mogłem się dowiedzieć. Lekarz prowadzący powiedział mi, że Zosia umrze, że jeśli jej w tym dniu nie zoperują to umrze w tym dniu, a jak ją zoperują to umrze na drugi dzień (operacja=cesarka). Cały ten czas, kiedy z nią rozmawiałem, miałem to wszystko w głowie, to, że ona może umrzeć, to że być może to już nasza ostatnia rozmowa. Nie dałem jej tego po sobie poznać, ale widziałem, że ona była bardzo przestraszona. I stało się jak się stało… Tak bardzo mi Ciebie brakuje Zosiu. Jakby tylko było możliwe wszystko bym zrobił żebyśmy się wszyscy w czwórkę spotkali i byli razem na wieki.
Dodaj komentarz